Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.
Pierwsze moje podejście do Piwa Jopejskiego. Z warki jestem zdecydowanie zadowolony, chociaż z wiadomych przyczyn nie miałem okazji skosztować pierwowzoru. Nie mniej, czytając opisy piwa wyrobiłem sobie pewne wyobrażenie o stylu i w dużej mierze osiągnąłem to, co chciałem.
Nazwa, standardowo, pochodzi z diuny. Gom Dżabbar (Gom Jabbar) to broń bazująca na śmiertelnie groźnej truciźnie. Jedno ukłucie było równoznaczne ze śmiercią ranionego. Skojarzenie było jednoznaczne. Z racji specyficznej fermentacji istniało ryzyko zakażenia pleśniami, które mogły produkować niebezpieczne dla naszego zdrowia toksyny. Pierwsza degustacja była… ryzykowna 😉
Na szczęście, na dzień dzisiejszy było testowane wiele razy i wszyscy żyjemy.
Piwo jest oleiste, ma bardzo nietypową teksturę, bliższą jakiemuś likierowi. W aromacie dzieje się niesamowicie dużo – znajduję tu przede wszystkim całą masę nut słodowych: skórkę od chleba, pumpernikiel, ciasteczka, świeży chleb, gorzki karmel, melasę i miód (ale nie taki, kojarzący się z utlenieniem). Z drugiej strony jesteśmy bombardowani aromatami owocowymi wynikającymi z fermentacji spontanicznej i utlenienia, więc pojawiają się przejrzałe wiśnie, śliwki i rodzynki. Potężne, wielowymiarowe piwo.
Mam listę rzeczy do poprawek na następną warkę, ale o tym następnym razem.
Styl: Jopejskie
Ekstrakt: 55°blg, końcowe 20°blg
Alkohol: 15–20% (nie da się wyliczyć, można co najwyżej przebadać)Ilość: 10l
Słody: Monachijski II
Chmiele: Aurora
Drożdże: -
Witam,
Dlaczego nie da się wyliczyć zawartości alkoholu, skoro 1.8°blg daje około 1% ?
Tego typu szacunkowe wyliczenia dają radę przy fermentacji, ale tu mogą się nie sprawdzić, gdyż do brzeczki trafiło szerokie spektrum mikrobów i ubytek cukru nie musi być teraz jednoznaczny z fermentacją.
Czyli dzikie drożdże podbijały moc piwka, ale ewentualne bakterie nie produkowały alkoholu, zgadza sie? Będzie jeszcze kiedyś okazja skosztowania tego trunku?
Jasne, co roku jedna warka leci 😉
Doczytałem, że bakterie produkują kwas octowy przerabiając alkohol, ale to chyba byłoby od razu wyczuwalne mimo szybkiej pasteryzacji (zanim zdążą bardziej się rozwinąć i zepsuć piwo bakterie) ? 🙂
Przy tym ekstrakcie lekki ocet przejdzie niezauważalnie. Z resztą, to wierzchołek góry lodowej
Aha 🙂 a gdzie ta warka „leci” ? Na ten festiwal piwny?