IBU Craft Beers

/, News, Piwo/IBU Craft Beers

W Gli­wi­cach otwo­rzył się kolejny dobry mul­ti­tap, o czym praw­do­po­dob­nie mogli­ście sły­szeć, bo lokal jest szcze­gólny i od dnia otwar­cia pęka w szwach od tłu­mów, które zbie­rają się, aby na wła­snej skó­rze prze­te­sto­wać Cyber­Bar­mana. To tylko cie­ka­wostka, czy może lokal fak­tycz­nie ma coś inte­re­su­ją­cego do zaofe­ro­wa­nia, co pozwoli mu zaist­nieć w tym dość cia­snym mie­ście? Na miej­scu byłem już 3 razy, choć od otwar­cia nie minął nawet tydzień. Ata­ko­wa­łem samo­ob­słu­gowe nale­waki, roz­ma­wia­łem z obsługą i piłem, ile pozwa­lał mi rozum i god­ność czło­wieka. Wnio­ski?

Lokal

Baga­tela była restau­ra­cją nale­żącą do PSS Spo­łem, w któ­rej – podobno, bo ostatni raz byłem tam, gdy na chlyb wołoł żech pyp – można było dostać naj­lep­sze bitki wołowe na całym Gór­nym Ślą­sku. Kul­towy lokal zamknął się w 2015 roku i chyba nigdy wcze­śniej nie widzia­łem takiego lamentu przy pogrze­bie reliktu PRL. Szara, roz­pa­da­jąca się ele­wa­cja stra­szyła łypiąc z góry rdze­wie­ją­cym szyl­dem na błą­dzą­cych w oko­li­cach rynku prze­chod­niów.

Kupno Baga­teli było strza­łem w dzie­siątkę, bo na wieść o nowych wła­ści­cie­lach lokalu zare­ago­wały wła­ści­wie wszyst­kie istotne lokalne media. Zupeł­nie innym tema­tem był stan lokalu, który wyma­gał gene­ral­nego remontu, żeby nie sta­no­wić zagro­że­nia dla odwie­dza­ją­cych, z czym wła­ści­ciele upo­rali się per­fek­cyj­nie. Wpły­nęło to znacz­nie na datę otwar­cia (i z pew­no­ścią ude­rzyło też w kie­szeń), ale wnę­trze wygląda dobrze i nic nie zdra­dza tego, że jesz­cze nie­dawno odwie­dziny tego miej­sca bez kasku i nadaj­nika GPS mogły ucho­dzić za sport eks­tre­malny.

Wystrój robi wra­że­nie – z jed­nej strony mamy otwartą, szklaną ele­wa­cję, (przez którą od razu widać mie­nią­cego się mie­dzią Cyber­Bar­mana) oraz stal, beton i gołą cegłę, a z dru­giej drobne smaczki nawią­zu­jące do poprzed­niej epoki, wska­zu­jące, że wła­ści­ciele nie chcieli cał­kiem poże­gnać się z histo­rią tego miej­sca. Nad upo­rząd­ko­wa­nym, trój­wy­mia­ro­wym barem wiszą też drew­niane beczki, które dodają miej­scówce kla­sycz­nego, piwiar­nio­wego kli­matu. Wnę­trze zro­bione z głową (wygląda, jakby maczał w tym palce ktoś, kto wie, jak to wszystko ma dzia­łać), więc brak tu nie­po­trzeb­nych stło­czeń i wyraź­nych klau­stro­fo­bicz­nych zaka­mar­ków. Od strony wystroju jest to dla mnie miej­scówka ide­alna (i nie cho­dzi o Pink Floyd i Led Zep­pe­lin pusz­czane w tle).

Warto dodać kilka słó­wek o toa­le­tach. Zde­cy­do­wa­nie 10/10 – świetny pomysł, udana reali­za­cja i takie smaczki, jak pakie­ciki w toa­le­cie dla pań.

CyberBarman

Spoko loka­li­za­cja i prze­my­ślany wystrój to nie wszystko, czym lokal zachęca do odwie­dzin. Wła­ści­wie tema­tem całego lokalu jest samo­ob­słu­gowy nale­wak, który wywo­łuje bole­sne migawki z ostat­niego tan­ko­wa­nia samo­chodu do pełna. W tym przy­padku ma to jed­nak wła­ści­wo­ści tera­peu­tyczne, bo kwoty nie są tak sza­lone, a piwo zde­cy­do­wa­nie smacz­niej­sze od ben­zyny.

Obsługa tej maszyny jest dzie­cin­nie pro­sta: za piwo płaci się kupioną i doła­do­waną na barze kartą. Z sza­feczki pobie­ramy pasu­jącą nam szklankę, kartę wkła­damy w szcze­linę przy nale­waku, nad któ­rym jest wyświe­tlacz z nazwą i para­me­trami piwa. Korzy­sta­jąc z wyświe­tla­cza możemy zmie­nić tem­pe­ra­turę na taką, jaka nam odpo­wiada. Następ­nie nale­wamy sobie piwo i obser­wu­jemy, jak wska­zana na wyświe­tla­czu kwota pomniej­sza się z każ­dym ml piwa.

Jeżeli zapo­mnimy wyjąć z maszyny swo­jej karty, to nie ma powo­dów do paniki – karta pozo­sta­wiona u Cyber­Bar­mana po minu­cie staje się nie­ak­tywna i nie można nią pła­cić, aż wła­ści­ciel nie zgłosi się po odbiór. Do karty można (a nawet należy) przy­pi­sać swoje imię, żeby uła­twić iden­ty­fi­ka­cję.

Jak wyglą­dają ceny? Wła­ści­ciel wie­dział, co robi, bo koszt piwa poda­wany jest za 100ml, przez co na pierw­szy rzut oka może się wyda­wać bar­dzo tanio. Więk­szość pol­skiego cra­ftu jest w oko­li­cach 3zł (i raczej poni­żej tej kwoty), więc piwa są nie­znacz­nie droż­sze niż na przy­kład w Dobrym Zbe­erze, do któ­rego porów­nań trudno unik­nąć. Mocną stroną tego roz­wią­za­nia jest moż­li­wość nala­nia sobie upra­gnio­nej ilo­ści i zapła­ce­nia za każdy ml tyle samo, więc nic nie stoi na prze­szko­dzie, by zro­bić sobie pane­lik 10 piw po 100ml i zmie­ścić się poni­żej 50zł (i wyjść o wła­snych siłach!).

Co ponadto?

Trudno w to uwie­rzyć, ale pomimo bez­ob­słu­go­wego nale­waka w IBU Craft Beers jest podej­rza­nie dużo obsługi. Powód? Na miej­scu można wrzu­cić coś na ząb – nie są to może obiady, ale zde­cy­do­wa­nie wię­cej niż prze­ką­ski, a jedze­nie dono­szone jest do sto­łów. Oprócz tego bar ofe­ruje piwa butel­kowe, moc­niej­sze alko­hole oraz drinki, więc żywy bar­man jest potrzebny. No i ktoś musi zająć się doła­do­wy­wa­niem kart. Muzyka jest świetna, dość spre­cy­zo­wana, co dla mnie zawsze jest plu­sem, nawet gdy nie jestem tar­ge­tem. Z lokalu mamy dostęp do całej sta­rówki, a gdy­by­śmy chcieli sko­czyć po „sztosy”, to do Zbe­era można dole­cieć na jed­nym wde­chu (zdrowo, bo Gli­wic­kie powie­trze dla nie­za­har­to­wa­nych jest bar­dzo nie­bez­pieczne).

Będę odwie­dzał, więc mam nadzieję, że raz na jakiś czas tam na sie­bie będziemy wpa­dać 🙂

By | 2019-03-10T16:21:10+01:00 marzec 10th, 2019|2 komentarze

2 komentarze

  1. Jols 10 marca 2019 w 17:38 - Odpowiedz

    Super wpis! Acz­kol­wiek jedno mnie zdzi­wiło. Ceny wg mnie są zde­cy­do­wa­nie niż­sze niż w Zbe­erze. A i dla przy­kładu było na kra­nie KBS Ken­tucky Bre­ak­fast Stout, które wycho­dzi za 375ml taniej niż w skle­pie Car­men:)

    • Alechanted 10 marca 2019 w 18:04 - Odpowiedz

      Pro­sta, pol­ska IPA w Zbe­erze raczej 11 -12zł, chyba, że coś się zmie­niło. Jed­nak tak jak pisa­łem, róż­nica zni­koma a przy 300ml wyj­dzie nawet na korzyść IBU, bo ceny w tapach nie zacho­wują pro­por­cji do obję­to­ści

Zostaw komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.