W tym roku relacji z Silesii nie będzie. To nie tak, że nie warto, bo festiwal wyszedł naprawdę świetnie. Na drugą edycję pojechałem bardziej jako browar domowy, niż bloger, więc miałem też inne cele, bo przede wszystkim chciałem propagować zapomniany styl piwa jakim jest Jopejskie, które warzyłem we wrześniu zeszłego roku. Zlałem prawie dwa litry tego cudaka i ruszyłem po festiwalowych stoiskach i znajomych rejestrując reakcje, które pojawiały się na twarzach degustujących. Wydaje mi się, że odbiór bardziej niż pozytywny, choć kilka słów krytyki usłyszałem, co pozwoli mi
[spoiler]uwarzyć poprawioną wersję następnym razem. Tyle słowem wstępu, a teraz zapraszam do części wizualnej, gdzie możecie zobaczyć część z tych „szczęśliwców” i samemu ocenić, czy warto stanąć na kilkanaście godzin przy garach, czy może lepiej sobie tego potwora odpuścić.
[…] O tym czy smakowało możecie poczytać na stronie piwowara TUTAJ. […]