Od kiedy dzięki miniaturyzacji fotografia trafiła pod strzechy przeciętnego zjadacza chleba spijacza craftu, w sieci można znaleźć zdjęcia właściwie wszystkiego, co jest na niebie wysoko i na ziemi nisko, i tego, co jest w wodach pod ziemią. Nikogo więc nie dziwi, że telefony komórkowe, aparaty i kamery wszelkiej maści są skierowane także w stronę piwa.
Warto jednak pamiętać, że czegokolwiek by się nie robiło, zawsze można to zrobić lepiej, a fotografia na poziomie laika pozostawia bardzo wiele do życzenia. Zwłaszcza, że można niewielkim nakładem pracy, bez wydawania odstraszających sum zacząć robić naprawdę solidne zdjęcia. Czy do tego potrzeba talentu? Do jałowej fotografii produktu zdecydowanie nie. Sam nie uważam się za człowieka z talentem do fotografii, a jednak już kilka razy pytano mnie jak robię właśnie takie zdjęcia i… ile musiałem wydać na sprzęt.
Wiele osób tego typu teksty pisze od początku. Ja zacznę od środka, przejdę do początku i zakończę końcem. W ten sposób zaczniemy od konkretów, wskoczymy na suchą teorię, a potem zostanie kosmetyka.
Czego potrzebujesz?
- Stolik
- Brystol – czarny lub biały
- Taśma klejąca – polecam izolacyjną
- Aparat
- Statyw
- Dwa softboxy – najlepiej stripy
- Ciemne pomieszczenie
Czy potrzebuję drogiego aparatu?
Tylko trochę. Oczywiście, im lepszy sprzęt, tym masz większe pole do manewru. Tak naprawdę wystarczy smartfon z aparatem i dowolna fotograficzna aplikacja, która pozwoli ci regulować czas naświetlania oraz iso. O tych parametrach opowiem w następnej części, bo to nudne jak flaki z olejem.
Softboxy są drogie. Miało być tanio.
Wiem… i na szczęście można je zrobić samemu – nakładając kalkę, lub cokolwiek innego, co zmiękczy światło, na pudełko z żarówką w środku. Otrzymamy wtedy świecącą miękkim światłem powierzchnię, czyli technicznie rzecz biorąc softbox. Jeżeli ktoś nie ma pojęcia jak to ugryźć, dajcie znać – zrobię jakieś DIY.
Dlaczego szkło fotografujemy inaczej, niż „rzeczy”?
Szkło ma pewne specyficzne właściwości. Przede wszystkim, jest transparentne, co oznacza, że przepuszcza światło. Z drugiej strony jest na tyle gładkie, że pewną jego część odbija. Jeżeli oświetlimy szkło od przodu, to obiekt będzie wydawał się płaski, lub w ogóle zgubią się jego kształty – zwłaszcza, jeżeli dookoła będzie zbyt ciemno, by odbiło się w nim pomieszczenie.
To jak oświetlić szkło, żeby było dobrze?
Fotografia to nie tylko czujne oko i szybki palec. Ze światłem zastanym (takim, które zastałeś kiedy poszedłeś zrobić zdjęcie) nie zawsze da się pracować i właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa magia. Żeby dobrze uchwycić przezroczysty obiekt, musisz go naświetlić z obu stron i ewentualnie lekko od tyłu, jeżeli chcesz podkreślić zawartość. Duże, jasne powierzchnie po obu stronach szklanki odbiją się od krawędzi, budując obrys przedmiotu. W bonusie oświetlone powierzchnie zaczną się odbijać od reszty, rysując kształt jeszcze dokładniej. Nie ma tu wielkiej filozofii, a zabieg jest stosowany od dawien dawna. Oczywiście, świateł można dodać i więcej, ale na początek tyle wystarczy.
Prosty poglądowy obrazek. Kamera, przed nią delikatnie zagięty brystol (przyklejam go od góry taśmą do ściany, bo lubi się ślizgać), dzięki czemu tło staje się jeszcze bardziej tłem. Na brystolu obiekt, a po obu stronach softboxy. Nic więcej.
A statyw?
Softboxy to nie jest mocne światło dzienne. Jeżeli zdjęcie ma wyjść ostre, w pełni wyraźne, to musisz utrzymać aparat nieruchomo i pozwolić mu wyłapać każdy szczegół malowanego obrazu. Mówiąc „statyw” nie mam na myśli niczego konkretnego. Jasne, nie ma to jak trójnóg, ale krzesło i kilka książek w fotografii amatorskiej powinno wystarczyć, przynajmniej na jakiś czas. Strzelanie z ręki w takich warunkach zostaw sobie na sytuacje survivalowe – w domu Twoje możliwości są znacznie większe. Do tego ustaw sobie samowyzwalacz. Serio.
Co jeszcze mogę zrobić?
- Poza szkłem i piwem dorzuć coś jeszcze, co zrobi bałagan. Tego typu fotografia często wychodzi zbyt nijaka. Jasne, jest to eleganckie, ale z czasem robi się po prostu nudne. Zdarzyło mi się rozsypać trochę kapsli z kolekcji, rzucić garść słodu, zmoczyć brystol, a nawet wrzucić butelkę piwa do miski ze śledziami.
- Umyj szkło! Jak już budujesz sobie studio, to tych kilkanaście sekund nad zlewem cię nie zbawi i naprawdę warto je poświęcić, aby pozbyć się ze szkła odcisków palców, kurzu, smug itp. Dodatkowo ściekająca woda potrafi dodać uroku, a mając odpowiedni sprzęt możesz nawet uczynić z niej główny motyw danego zdjęcia. Wytrzyj tylko nóżkę, żeby sobie nie rozmoczyć tła.
- Najpierw ustaw scenę, a potem nalej piwo. Chyba, że chcesz fotki bez piany.
- Nie bój się robić zdjęć. Zrób, ile wlezie i wybierz najładniejsze. Jasne, to takie nieprofesjonalne… Nic bardziej mylnego. Jakbyś zobaczył, ile ujęć ląduje w koszu przy jednej porządnej sesji, to byś się złapał za głowę.
- Nie musisz trzymać się sztywnego kadru. Zdjęcia od frontu to banał. Przydają się, ale warto też trochę z aparatem poskakać wokół sceny i złapać nieco więcej. Istnieją pewne wskazówki dotyczące kadrowania, ale są one oparte na ogólnym poczuciu estetyki. Możesz tych zasad nie znać, a patrząc na dwa ujęcia trafnie wskażesz to, które wydaje ci się lepsze. Mając masę zdjęć zdaj się na instynkt. Konkretne poszlaki w kwestii kadrowania postaram się zreferować w następnej części.
Po co robić lepsze zdjęcia?
Sam nie wiem. Ale jeżeli tu jesteś, to prawdopodobnie widzisz, że zdjęcia, które robisz mogą być zrobione lepiej i chciałbyś ruszyć właśnie w tym kierunku. Prawdopodobnie znasz odpowiedź na to pytanie lepiej, niż ja. Cokolwiek postanowisz w temacie swoich piwnych fotek – trzymam za ciebie kciuki.
Zostaw komentarz