Myśleliście, że w temacie Night Wolfa z browaru Szpunt powiedziałem już wszystko? Nic bardziej mylnego. Kiedy postanowiłem się zmierzyć z bardzo ostatnio modnym wymrażaniem piwa, to moje oczy powędrowały prosto w kierunku właśnie tego Whisky Stouta. Z jednej strony to świetne, wielowymiarowe piwo, a z drugiej… Cóż, szczerze, to zawsze chętniej sięgam po piwa z browarów, z którymi dobrze żyję, a ekipy Szpunta ciężko nie lubić.
Wymrażanie
Wymrażanie alkoholi to dobrze znana technika wymrażania frakcyjnego, często mylnie nazywanego destylacją. Polega ona na schłodzeniu mieszaniny poniżej temperatury zamarzania wody (lub innego użytego rozpuszczalnika), a następnie odebraniu frakcji stałej z mieszaniny. W naszym przypadku stężenie alkoholu i cukrów będzie niższe w części zamarzniętej, niż w części płynnej. Po wielokrotnym powtórzeniu procesu otrzymujemy swego rodzaju ekstrakt, który będzie oferował bardziej intensywne oraz zwyczajnie inne doznania sensoryczne.
W przypadku Night Wolfa mając 1,5l piwa wymrażałem je aż do uzyskania 0,5l. Oczywiście nie oznacza to, że otrzymałem piwo o zawartości alkoholu na poziomie 18% – ta metoda, zwłaszcza w domowych warunkach, prowadzi do sporych strat. Mam co prawda pomysły na kilka usprawnień, ale wszystko w swoim czasie.
Degustacja
Z przygotowanym wcześniej trunkiem udałem się do Zbeera, gdzie czekał na mnie Mike – miłośnik whisky, który z wypiekami na twarzy śledzi to, co się dzieje w piwnej rewolucji. Po chwili rozmowy zaczęliśmy rozlewać do kieliszków czarną, oleistą ciecz.
Nie musieliśmy nawet się nachylać do próbek, aby zgodnie z Majkiem stwierdzić, że maksymalnie daje kawą. Niekoniecznie owocową, fancy-pancy speciality, ale prostą, mocno wypaloną kawą. Torf niestety gdzieś się schował. Być może przykryła go kawa, albo fenole odchodzą z pierwszymi lodami.
Jazda się zaczyna, kiedy piwo trafia do ust. Wspomniana oleistość daje likierowate odczucia, co w połączeniu z agresywną kawą i spotęgowaną słodyczą momentalnie kojarzy się z Kahlúa. Trunek nie jest jednak jednowymiarowy! Momentalnie za kawą pojawia się mocna goryczka, ciekawie wkomponowany w całość popiół, świeży tytoń oraz lekkie szczypanie alkoholu. Na koniec, gdy wszystko cichnie, w ustach pozostaje torfowy, przemysłowy posmak.
Ciekawe, a przede wszystkim niespodziewanie pijalne. Testowałem na sobie i z czystym sumieniem mogę polecić tą zabawę. Bardziej zaangażowanym polecam rzucić okiem na tutorial, z którego sam korzystałem 🙂
[…] alechanted.pl i Night Wolf (Browar […]