Browar Piwoteka to podmiot, który darzę szczególnym rodzajem sympatii. Za każdym razem, gdy skradając się między półkami dostrzegę gdzieś charakterystyczne butelki, to kupuję. Co w tym dziwnego? Na oko połowa ich piw mi nie podeszła. Wielu piwowarów już po kilku wpadkach trafia na ścianę hańby i nieprędko z niej schodzi. Z czego to wynika? Postaram się wyjaśnić już we właściwej części tekstu, bo „Ucho od śledzia” idealnie pokazuje, co mnie do tego browaru ciągnie.
„Ucho od śledzia” z browaru Piwoteka to trunek równie genialny, co nietypowy. Foreign Extra Stout to ten lepszy brat starego, poczciwego stouta. Jest znacznie bardziej wyrazisty, dużo ciekawszy i wszystko, co posiada stout, to FES robi to lepiej (no, może poza pijalnością, bo dry stout to jednak leciutkie piwo). Ponadto jest to kapitalny styl piwa, który nadaje się jako świetna baza do wszelkiego rodzaju piwowarskich eksperymentów. Ale o co tu się rozchodzi? W tym piwie mamy dodatek… śledzia.
Piwoteka – Ucho od śledzia
Foreign Extra Stout
ekstrakt: 14%
alkohol: 5,5%
Warka: 31.07.2016
Do szkła nalewa się dość gęsty, całkiem czarny trunek o intensywnym zapachu złamanym przez coś nietypowego. Czy to ten słynny śledź? Nie dam sobie głowy uciąć, bo śledziem to raczej nie pachnie. Piana zdecydowanie drobna, kremowa i choć szybko się redukuje do cieniutkiej warstwy, to zostawia na szkle elegancką, trwałą firankę. Pochylam twarz nad szkłem i na froncie w mój nos uderza przede wszystkim gorzka czekolada, przeparzona kawa oraz delikatna, rozsądna wędzonka. Generalnie, całkiem poprawny FES.
W smaku dzieje się jednak zdecydowanie więcej. Czekolada, mocca, elegancka (nieszynkowa) wędzonka, lekkie muśnięcie soli i gdzieś w tle majaczy się nienachalny śledzik, zdecydowanie delikatniejszy niż nuty chmielowe. Wszystko zamknięte w klamrę krótką, średniowysoką goryczką. Przy tym wysyceniu piwo jest bardzo pijalne, więc należy uważać, bo nie jest to lekki trunek na upalne popołudnie.
Piwo jest o tyle ciekawie skomponowane, że osoba, która pierwszy raz sięga po tak złożone piwo, jakim jest FES prawdopodobnie śledzia nawet nie zauważy. Czy to źle? W piwowarstwie balans jest równie dobry, co uderzanie w ekstremy i obie szkoły szanuję. Tu balans jest właściwie mistrzowski i jest to jedno z tych piw, którym Piwoteka mnie kupiła. Z jednej strony idą w klasyczny balans, a z drugiej podchodzą do tematów raczej w sposób nietuzinkowy. Każde piwo z Piwoteki to swojego rodzaju przygoda. Czapki z głów!
Zostaw komentarz