Moja znajomość z Łukaszem Kubickim zaczęła się od Silesia Beer Fest, gdzie rozlewał piwo na stoisku swojego nowopowstałego browaru – Tattooed Beer. Po spróbowaniu „Rusałki” wiedziałem, że Łukasz ma w łapach kunszt, którego wielu osobom w branży brakuje, co desperacko próbują ukryć za łopatami chmielu i tanimi chwytami marketingowymi. Odrobina szlifu w pracy na dużych garach i jego browar będzie miał na rynku solidną pozycję.
Chwilę po tych przemyśleniach okazało się, że Grand Prix Warszawskiego Festiwalu Piwa zostało American Barley Wine od pana Kubickiego właśnie. To nie jest wyróżnienie, które się dostaje za „najładniejszy uśmiech” (czy ktoś z resztą widział kiedykolwiek uśmiechającego się Łukasza?). No i nie byłoby tego wpisu, gdyby nie łut szczęścia. Piwowar przyjechał do Gliwic z premierą nowego piwa – Foxy Lady – a razem z beczką nowego wypustu zabrał dla mnie upominek – wcześniej wspomniane Grand Prix.
Skromna, mała buteleczka bez etykiety jeszcze nie zdradza, jakie demony czają się pod kapslem. Krótkie syknięcie i uderzenie świeżego, chmielowego aromatu w nozdrzach. Przelewamy do szkła nieprzejrzystą, dość gęstą ciecz, chowającą się pod ogromną czapą drobnej, beżowej piany. Wygląda perfekcyjnie i tego nie można temu piwu odmówić. Nachylam się nad szkłem i czuję… wszystko. Cytrusy, słodowość przesuniętą w stronę biszkoptów, zioła, nuty korzenne, suszone owoce i nuty szlachetnego, subtelnego alkoholu. Już wiem, że jeżeli to piwo smakuje choć w połowie tak dobrze, jak pachnie, to mamy tu istne mistrzostwo. No i pierwszy łyk. Gęste, treściwe, goryczka wyważona i krótka oraz mocne akcenty owocowe od chmielu… a po przełknięciu typowe dla stylu przyjemne ciepło w przełyku. Biorę następnych kilka łyków i z przerażeniem stwierdzam, że jedyną pamiątką po tym piwie jest gruba koronka pozostawiona na szkle i resztki wspaniałego aromatu.
Nie wiem nawet jak to ocenić. Jeżeli to nie jest piwo wybitne, to ja już nie wiem, co nim jest.
Co mnie smuci? Boję się, że browar Pinta może nie podołać wyzwaniu, jakie stawia przed nim to piwo. Oczywiście, trzymam kciuki, bo bardzo chętnie spotkałbym się z tym piwem raz jeszcze i z całą pewnością kupię Grand Prix i porównam z „prototypem”.
Dzięki, Łukasz!
[…] Nie ma to jednak wpływu na to, co piwowarzy domowi mogą stworzyć, bo jakby nie było, najlepsze American Barley Wine jakie piłem to domowe piwo Łukasza Kubickiego, którego prawdopodobnie kojarzycie z projektu Tattooed […]