Lubimy nazywać siebie świadomymi klientami i coraz częściej patrzymy krytycznie na oferowane nam produkty. Lubimy narzekać na jakość wędlin i ściągać produkty z miejscowych, zwykłych gospodarstw i coraz częściej wybieramy dobre jakościowo sery czy kawę. Do piwa lwia część populacji podchodzi bez zastanowienia, z góry zakładając, że klarowny międzynarodowy lager z zielonej butelki, od którego uginają się sklepowe półki, to produkt światowej klasy – z resztą, to też sugerują reklamy pokazując nam Brytyjczyków siedzących w klasycznym pubie, zachwycających się jakością naszego sikacza. Coraz więcej osób jednak zaczyna zauważać, że i w temacie piwowarstwa produkt wypuszczany na rynek masowo ma nikłe szanse być produktem najlepszej jakości. Wiele osób chciałoby się wpisać w ten cały świat piwa rzemieślniczego, jednak nie wiedzą, jak się do tego zabrać.
Patrząc z boku, to wszystko może wydawać się niesamowicie skomplikowane – piwne style, znajomość surowców, temperatury podania, dedykowane szkło i sama sensoryka. Prawdą jest jednak, że na początku przygody ta wiedza nie jest wymagana – co więcej, najłatwiej ją pozyskiwać przez praktykę.
Ja miałem z piwem rzemieślniczym dużo łatwiej, ponieważ zanim poznałem kraft… piwa w ogóle nie lubiłem. Te wszystkie lagery wydawały mi się wyprane ze smaku i tak samo mdłe. Z góry założyłem, że tak właśnie smakuje piwo i nic tego nie zmieni. Jak się pewnie domyślacie – byłem w ogromnym błędzie.
W moim przypadku pierwszy kontakt z porządnymi piwami momentalnie otworzył mi oczy. Od tamtego dnia musiałem spróbować wszystkiego i do tego też dążę. Gdyby nie tamto jedno piwo dziś pewnie nadal unikałbym piwa a piwowarstwo domowe brzmiałoby dla mnie jak pędzenie bimbru w kamienicy przez imigrantów ze wschodu w celach zarobkowych.
Jeżeli tu trafiłeś, to istnieje szansa, że pojawiłeś się poszukując tu właśnie tego produktu, który pozwoli ci w końcu spoglądać z pogardą na koncerniaki i który wprowadzi cię obiema nogami w magiczny świat kraftu. Bardzo prawdopodobne, że to nie będzie równie proste jak w moim przypadku.
Od czego zacząć?
W pierwszej kolejności musisz zdać sobie sprawę z różnicy w jakości między powszechnie dostępnym piwem, a piwem niszowym. Możesz zaufać mi na słowo, ale to fatalne podejście – w końcu wcześniej prawdopodobnie wierzyłeś, że kupując piwo za 2,70 pijesz produkt lepszej kategorii, niż brodaty pan kupujący piwo za 1,30. Nie bierz nic na słowo, tylko sprawdzaj. Kup sobie swoje stare piwo i kup kilka lepszych piw w najbliższym sklepie specjalistycznym – skosztuj przynajmniej kilku jednego wieczora.
Po drugie, koniecznie musisz na własne oczy zobaczyć jak szerokim terminem jest piwo. Realia, w których się znajdujemy sprawiły, że nasza definicja piwa jest bardzo wąska. Koniecznie kup po piwie z kilku różnych, skrajnych styli – porter bałtycki, india pale ale, american pale ale, dubbel, sweet stout i kriek – to tylko kilka przykładów piw o cechach charakterystycznych, których z pewnością nie pomylisz z niczym innym.
Po trzecie, powinieneś odwiedzić którąś z miejscowych „świątyń piwa”. Multitap to specjalny rodzaj lokalu serwującego porządne piwa z wielu kranów. W takim miejscu nie tylko napijesz się piwa, ale także możesz liczyć na kilka porad w doborze. Ciągła rotacja dostępnych piw w tych miejscach pozwala szybko się wdrożyć w temat. To idealna okazja, by nadążać za działającymi na naszym rynku markami.
Po czwarte, koniecznie zaraź swoją pasją swoich znajomych. Nie ma nic bardziej dołującego, niż krzywe spojrzenia twojego otoczenia gdy robisz coś, co naprawdę lubisz (i nie jest to społecznie szkodliwe). Jednak co ważniejsze – piwo zawsze smakuje lepiej w towarzystwie, a możliwość wymiany zdań na temat właśnie spożywanego piwa jest naprawdę pomocna.
Po piąte… Notuj! Na początku tej przygody łatwo się pogubić. Wszystko wydaje się nowe i egzotyczne, więc notatki dla wielu z nas są po prostu niezbędne, aż nam się w głowach odpowiednio nie poukłada. Jeżeli nawet nie wiesz, co masz notować, to jakiś czas temu przygotowałem arkusz degustacyjny. Jest dość prosty i ograniczony, ale na początek wystarczy. Oczywiście od tego typu skali dużo lepsze są opisy tekstowe, ale na początku może się to wydawać zbyt skomplikowane.
Jak wybrać piwo?
Chciałbym mieć jakąś uniwersalną regułę, by móc każdemu wskazać idealne piwo, niestety, każdy odbiera smaki inaczej. Tam, gdzie jeden powie, że piwo jest zbyt gorzkie, by ktokolwiek o zdrowych zmysłach mógł je pić ze smakiem, tam hophead powie, że goryczki prawie nie ma. Jeden lubi estry i fenole, a drugi wybierze piwo mniej złożone.
Jednak nie musisz się martwić! Po prostu musisz odnaleźć swoje ulubione piwo, tak jak wspominałem wcześniej. Nie zrobisz tego inaczej, niż próbując różnych styli. Kilka piw w stylach belgijskich, kilka mocniej chmielonych, kilka mniej typowych, kilka ciemnych. No i co oczywiste, nie możesz się zrażać, jeżeli któreś Ci nie posmakuje, tylko chwytać za następne. Jeżeli któreś ci posmakuje, oczywiście sięgnij po kilka innych przedstawicieli gatunku oraz po style spokrewnione. To wystarczy, żeby zatrzymać cię z nami na dłużej?
Czy powinieneś brać piwa z zagranicy? Oczywiście, że tak! Ale podejdź do tematu racjonalnie. Jeżeli jakieś piwo jest szeroko dostępne w Polsce, to zapoznając się ze stylami nie musisz ściągać takiej AIPY z Ameryki i płacić za najprawdopodobniej wybrakowany produkt (tego typu piwa najlepiej smakują na świeżo) więcej, niż jest tego warte. Natomiast jeżeli będziesz chciał spróbować gueuze, to jedyne, co będziesz mógł zrobić, to zakupić piwo zaimportowane z Belgii.
Czego bym nie powiedział, warto wklepać sobie trochę tego motywacyjnego bełkotu. Aby zacząć doceniać dobre piwo, musisz wyjść ze swojej strefy komfortu i zacząć je pić. Nie ma zmiłuj. Natomiast satysfakcja w momencie, gdy sięgniesz wspomnieniami do swoich mrocznych czasów i ciarki ci po plecach przejdą… Cóż, bezcenne.
Zostaw komentarz