7 grzechów głównych młodego piwowara

//7 grzechów głównych młodego piwowara

siedem grzechów głównych

Poniż­szy tekst należy trak­to­wać z przy­mru­że­niem oka. Treść jak naj­bar­dziej może się wielu oso­bom oka­zać przy­datna, nie mniej z racji faktu, iż wszyst­kie poniż­sze infor­ma­cje są wykle­py­wane jak man­tra odkąd czło­wiek pierw­szy raz napluł do wody z chle­bem, a pro­blemy z pierw­szymi war­kami nadal ist­nieją, mam wra­że­nie, że wielu począt­ku­ją­cych piwo­wa­rów nie odnie­sie poniż­szych porad do swo­ich prak­tyk i nie wynie­sie stąd niczego. Oczy­wi­ście, poniż­sza treść jest mocno prze­ry­so­wana, żeby sku­tecz­niej naświe­tlić poru­szone pro­blemy. Jeżeli czu­jesz się dotknięty poniż­szym tek­stem, to on zde­cy­do­wa­nie doty­czy two­jej osoby i w ramach bonusu nakreśl sobie ósmy grzech – brak dystansu do samego sie­bie i zacznij w końcu pra­co­wać nad sobą, bo poza pewną wie­dzą i umie­jęt­no­ściami masz kilka pro­ble­mów do poko­na­nia, zanim sta­niesz się wybor­nym piwo­wa­rem.

I. Pycha

Wła­śnie obej­rza­łeś całą serię „Warzę z Kope­rem”, kupi­łeś pierw­szy zestaw kie­ro­wany do począt­ku­ją­cego piwo­wara i zało­ży­łeś konto na piwo.org. Jesteś tak ważny, tak sprytny, że w ogóle dotar­łeś do tematu piwo­war­stwa domo­wego i nawet nie zorien­to­wa­łeś się, że w Twoim zesta­wie bra­kuje ter­mo­me­tru. Igno­ru­jesz wszyst­kich tych, któ­rzy uwa­rzyli już cokol­wiek. Jesteś kró­lem wszech­świata. Tyle, że z samo­za­chwytu – o czci­godny – urwało ci uszy i wywa­liło gały z orbit. Jeżeli nie będziesz słu­chał bar­dziej doświad­czo­nych, życie zwe­ry­fi­kuje jakim piwo­wa­rem w rze­czy­wi­sto­ści jesteś. To będzie bru­talny test. Jeżeli się szy­ku­jesz do dru­giej warki, a pierw­sza szczę­ściem począt­ku­ją­cego wyszła w twoim odczu­ciu w porządku, to nie ma na tym świe­cie siły, która prze­mówi ci do roz­sądku, aż nie powi­nie ci się noga po raz pierw­szy (albo nogę urwie ci gra­nat).

II. Ciekawość

Nie zro­zum mnie źle! Cie­ka­wość jest w porządku. Dzięki żądzy wie­dzy się­gniesz po lite­ra­turę fachową, prze­brniesz przez powią­zane fora i zaczniesz prze­glą­dać nawet i kil­ka­na­ście powią­za­nych z tema­tem blo­gów. Gorzej, gdy w ramach swo­jej cie­ka­wo­ści posta­no­wisz codzien­nie ścią­gać wieko fer­men­tora nara­ża­jąc swoje biedne, bez­bronne piwo na kon­takt z mikro­bami żyją­cymi w naszym oto­cze­niu. Pod­nie­siesz wieko przed cza­sem – zepsu­jesz piwo. Zasada banal­nie pro­sta, ale na oko połowę mło­dych piwo­wa­rów strasz­nie świerz­bią łapki… A potem wysyp fotek pt. „Coś strasz­nego dzieje się z moim piwem, czy to infek­cja?”.

III. Lenistwo

Pffff… Po co tyle zabawy z tą che­mią? Po co tyle mie­szać? Połowa tych przerw w zacie­ra­niu brzmi jak zabo­bon… w ogóle, połowa rze­czy brzmi jak zabo­bon. Cudow­nie, wła­śnie zro­bi­łeś „piwo” na skróty. Spore szanse, że to nawet nie jest piwo, a jesz­cze więk­sze, że cokol­wiek by ci nie wyszło, nie nadaje się do picia. Mam nadzieję, że leń dobrnął w tym tek­ście tak daleko…

IV. Brak cierpliwości

Dla­czego to tak długo trwa? Trzęsą ci się ręce, bo zacie­rasz już 15 minut? Warzysz już 20? Śmiało, skróć sobie to wszystko. Może jesz­cze dwu­dniowa fer­men­ta­cja? Albo wstrzy­masz konie, albo jesteś ska­zany na kursy do naj­bliż­szego sklepu spe­cja­li­stycz­nego po piwo. Tylko pro­szę, nie butel­kuj swo­jego piwa. Gra­naty to naprawdę przy­kra sprawa i wierz mi, chcesz tego unik­nąć. Mam nadzieję, że nie pod­pa­dasz też pod jedynkę…
Piwo potrze­buje swo­jego czasu. Jak nie dasz rady, to czas zro­bić coś ze swoją głową, albo porzu­cić w ogóle pomysł warze­nia piwa. Sorry. Cier­pli­wość, to jedna z naj­waż­niej­szych cnót piwo­wara.

V. Brak pewności siebie

Tu aku­rat nie ma czego wyśmie­wać. Jeżeli bra­kuje Ci pew­no­ści sie­bie, to będziesz wszyst­kie pomiary wyko­ny­wał kil­ka­na­ście razy, aż oci­pie­jesz. Dodat­kowo uży­jesz pew­nie goto­wego prze­pisu jakie­goś wyja­da­cza i nie odwa­żysz się na dzi­wac­twa, jak sora­chi ace czy słód wędzony tor­fem. Twoje piwo ma szansę wyjść w porządku, ale nic ponadto. Ważny jest złoty śro­dek. Nie wolno się cheł­pić swoim geniu­szem, ale w swo­jej skrom­no­ści dobrze by było cią­gle się dokształ­cać. Jeżeli nie uro­śniesz sobie jaj, to w pew­nym momen­cie swo­jego piwo­war­skiego roz­woju się nie­stety zatrzy­masz. Jaja przy oka­zji przy­da­dzą ci się w wielu innych dzie­dzi­nach życia.

VI. Chciwość

To w sumie naj­mniej­sze z prze­wi­nień, które możesz popeł­nić. W rze­czy­wi­sto­ści wielu świet­nych piwo­wa­rów zaczy­nało warzyć, ponie­waż ską­piło tych dodat­ko­wych kilku zło­tych na porządne piwo. Nie mniej jeżeli zaczy­nasz warzyć, bo jesteś strasz­nym skom­pi­ra­dłem, to rów­nież ska­zu­jesz się na mdłe piwa. 100% pil­zneń­skiego z taniej sło­downi, chmiel marynka, nie wię­cej niż 20g i naj­le­piej droż­dże pie­kar­skie, bo szlag, jak można dyszkę wyło­żyć na droż­dże! Jeżeli zaczniesz do tego ską­pić na środ­kach czy­sto­ści i sprzę­cie, to naj­lep­szym trun­kiem, jaki jest cie­bie godny to praw­do­po­dob­nie kra­nówka. Zde­cy­do­wa­nie szanse na zro­bie­nie wybit­nego piwa są w tym przy­padku zni­kome. Jeżeli roz­wi­jasz jakieś zain­te­re­so­wa­nie, to kwe­stie finan­sowe powinny być ostat­nimi, które cię zain­te­re­sują.

VII. Kij w dupie!

Ojć! Ale­chan­ted prze­klął (i to drugi raz)! A to ci heca. A teraz posłu­chaj. Mając ten swój kij w zadzie praw­do­po­dob­nie zro­bisz poprawne piwo, bo pew­nie też na sztywno pod­cho­dzisz do wszel­kich zasad. Ale po pierw­sze, piwo­war­stwo to też zabawa, jeżeli nie będziesz czer­pał z tego przy­jem­no­ści, to po kiego się w ogóle za to brać? W tej for­mie praw­do­po­dob­nie do efektu koń­co­wego też podej­dziesz na sztywno. Nie zapo­mnij pró­bek piwa wysłać do labo­ra­to­rium, żeby zmie­rzyli ci poziom wszyst­kiego. Żeby się tylko potem nie oka­zało, że przy twoim ide­al­nie wymie­rzo­nym piwie, okaże się, że masz bar­dzo krótko w gaciach i twoje piwo jest nudne jak „jasne pełne” do obiadu. Jeżeli nie masz zamiaru czer­pać z całej tej pasji przy­jem­no­ści, to zna­czy, że to nie jest hobby dla cie­bie. Warto wspo­mnieć, że tyczy się to każ­dej pasji, jakiej się tkniesz. Jeżeli zaj­mu­jesz się czymś w ramach zain­te­re­so­wań i po pro­stu cię to drażni, to zna­czy, że to nie jest to, co powi­nie­neś robić.

By | 2019-03-05T20:13:27+01:00 listopad 29th, 2014|3 komentarze

3 komentarze

  1. pokoloko 20 marca 2015 w 18:49 - Odpowiedz

    Tiaa… Wystar­czy, że poja­wisz się z pyta­niem, jako nowi­cjusz, które wykra­cza po za sche­mat pytań nowych użyt­kow­ni­ków forum piwo.org i już jest pro­blem z uzy­ska­niem odpo­wie­dzi. Oczy­wi­ście w zamian można naczy­tać się mądro­ści, że po co w ogóle tak, a czemu nie jak wszy­scy, prze­cież to pierw­sze piwo itp. itd.
    Tak więc pro­po­nuję albo uzu­peł­nić pkt. 1 albo dopi­sać jesz­cze jeden pkt, który trak­to­wać będzie, że jeżeli od początku wie się co chce się robić a ocze­kuje się wska­zó­wek (a nie trak­to­wa­nia z wyż­szo­ścią, że nowy to równa się, że się nie zna) to nie pole­cam tego forum.

    • Alechanted 20 marca 2015 w 22:52 - Odpowiedz

      Ta smutna prawda nie­stety to bolączka wielu for spe­cja­li­stycz­nych. Z jed­nej strony chce się kre­atyw­no­ści, a z dru­giej wcze­śniej wspo­mniany kij w dupie nie pozwala im na jaki­kol­wiek gładki ruch. Zauwa­ży­łem, że coraz wię­cej mło­dych i śred­nio­za­awan­so­wa­nych piwo­wa­rów szuka sobie miej­sca gdzie indziej i ciężko się im dzi­wić.
      Inna prawda jest taka, że oni tak naprawdę chcą dobrze. Wielu mło­dych naprawdę uwiel­bia kom­bi­no­wać i czę­sto prze­sa­dzają. Pro­ste piwo na począ­tek to opcja bez­pieczna, ale wiele osób nie doce­nia faktu, że nie­któ­rzy od początku chcą osią­gnąć coś wię­cej. Ja jestem zwo­len­ni­kiem kro­ków zde­cy­do­wa­nych, ale nie­zbyt dużych. Bez rady­kal­nych odstępstw, ale wła­snymi ścież­kami. Prze­kra­cza­nie bez­piecz­nej gra­nicy uży­cia sło­dów palo­nych to odpo­wied­nio 3 i 5 warka. Czy żałuję? Oczy­wi­ście, że nie. Nie posze­dłem na całość, eks­pe­ry­ment roz­bi­łem na dwie warki i osią­gną­łem to, co chcia­łem. Jeżeli popeł­niać błędy, to wła­sne, a nie cudze 😉

  2. Pancho 19 października 2015 w 14:58 - Odpowiedz

    To fakt. Ciężko jest uzy­skać odpo­wiedz na forach, która nie była by okra­szona sar­ka­zmem, wyty­ka­niem lite­ró­wek i pod­śmie­huj­ków. Kie­dyś inter­net był miej­scem naprawdę rze­tel­nych, poważ­nych osób, a forum cecho­wały chęć pomocy, zro­zu­mie­nie i świa­do­mość, że to nie grzech jeśli ktoś czego nie wie, albo lite­rówki zrobi itp. Teraz mamy kom­pleks wszech­wie­dzą­cego, kar­cą­cego nas wujka wyty­ka­ją­cego pal­cem naszą nie­udol­ność.

Zostaw komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.