Na dzisiejszy wieczór gość specjalny. Trochę nie miałem czasu tego spisać i tekst trafia tu z małym opóźnieniem, ale myślę, że doskonale się wpasuje w nowiutki wystrój strony i ogólnie, atmosferę specjalności.
„Dziś” schwytałem Pawła Lekszyckiego. Świetny poeta i przez 3 lata liceum mój wychowawca. Persona wyjątkowa, wielbiciel whisky deklarujący się jako cierpiący na piwowstręt. Sprawdźmy więc, jak zareaguje na polskiego „Ducha Craftu”. Poczęstuję dziś Pawła jednym z popularnych wypustów AleBrowaru – King of Hop, czyli American Pale Ale. Moim zdaniem piwo wystarczająco wyraziste, by pokazać komuś w co my gramy, a jednocześnie na tyle spokojne, by nikogo nie spłoszyć. Jak się sprawdzi dzisiaj King of Hop?
Sprawdźmy!
Rzekomo mam ocenić mętność, tak? No mętne to jest. Moja mieszczańska natura kazałaby mi się mocno zastanowić nad tym, czy warto próbować. Jestem raczej przyzwyczajony do piw czystych. Trochę jak piwo pszeniczne – tutaj też tak wygląda, tyle, że jest jeszcze nadzieja, że coś jest za tą mgiełką.
Barwa jest dość zaskakująca. Zupełnie inna niż to, co widuje się w szklankach, kuflach w „normalnych barach”.
No i jest pianka. Pianka, która nie opuszcza powierzchni szkła, więc jest chyba dobrze.
Zapach ładny, ale pachnie napojem, nie piwem, a raczej nie piwem w takim rozumieniu, w jakim do tej pory miałem, jeżeli chodzi o piwa. Nie wiem, czy to nie uwłacza piwu, ale pachnie delikatnie lubianym kompotem babci. Zapach jest bardzo intensywny.
Dobra, nie życzysz mi źle, prawda? Nie zawiniłem Ci niczym za bardzo przez trzy lata?
Dobra, spróbowałem pierwszy łyczek i czego chcesz, żebym powiedział Ci o tym smaku? No, jest dobre. Przyznam szczerze, że mi smakuje, aczkolwiek „łiskacza”, to on nie przypomina. Ono jest łagodne, i takie radosne z tego powodu, tak mi się wydaje. To nie jest trunek dla ludzi smutnych. Chyba nie jest też piwem wymagającym przyzwyczajenia do goryczki, bo czuć w nim taką przyjemną słodycz, która sprawia, że możemy je tak kosztować i rzeczywiście smakować, bo fajnie pozostaje na języku. Do tego nie wymaga chyba specjalnie niskiej temperatury.
Okej, no to jest to piwo pijalne, trochę. Przyznam szczerze, że byłbym w stanie to wypić tak dosyć szybko i nie przeszkadzałoby mi pochłanianie kolejne dawki. Kompotu babci w smaku jednak nie ma.
Jest okej, ale żeby porównać to do czegoś fantastycznego, bądź mniej fantastycznego… Panie kolego, nie sposób mi tego uczyć, bo brak mi jakichkolwiek bliskich doświadczeń.
Zostaw komentarz