Zgodnie z planem, dokładnie tydzień po pierwszym wydaniu pojawia się kolejny „Nie znam się, to się wypowiem”. Tym razem ofiarą Craftu padł Grzegorz K. (lat 28). Grzesiek to typ człowieka, który zajmuje się wszystkim i wszystko idzie mu przynajmniej dobrze. Ostatnio robi też zdjęcia, które można dorwać na jego stronie. Warto też zaznaczyć, że właśnie od niego mam te czadowe zdjęcia z zupą mleczną z chmielu 🙂
Grzesiek jest już nieco przećwiczony z craftem. Można by powiedzieć, że to były ciężkie ćwiczenia, więc podszedł dość sceptycznie do butelki, którą przywiozłem ze sobą tym razem. Oude Geuze z Boon (2011 – 2012, data zdatności do spożycia do 2033). Świetny przykład stosunkowo łatwo dostępnego lambika. Zdecydowanie kwaśny z wszystkimi tymi rzeczami, które w lambiku powinny się znaleźć. Czy Grzesiek docenił kunszt belgijskiego craftu? Czy właśnie czegoś takiego się spodziewał?
Piana
Piana jest do dupy, taka, że w zasadzie prawie jej nie ma. Piana jak z ludwika.
Kolor
Mętne, żółtawe. Kolor taki trochę jak odstane siki.
Zapach
Pachnie najlepiej, ze wszystkich piw, które przyniosłem. Właściwie, to niespecjalnie pachnie czymkolwiek. Trochę jak Ludwik?
Smak
Takie cierpkawe, nie? Goryczka mega-delikatna, niby jak skórki pomarańczy, coś takiego. Tani szampan jakoś podobnie smakuje. W ogóle to nie smakuje jak piwo. Kto to widział takie kwaśne piwo?
Wysycenie
Słabe.
Ode mnie dorzucę, że wpis nie zawiera lokowania produktu. Ani ja, ani Grzegorz nie mamy nic wspólnego z Grupą Inco S.A., która jest producentem płynu do mycia naczyń Ludwik. Nie zachęcam też do spożywania tegoż płynu do mycia naczyń – doznania są zdecydowanie różne od wspomnianego wcześniej piwa.
[…] przyjechałem do Grześka z oude geuze okazało się, że na miejscu czeka mnie coś jeszcze. To Blanche de Namur, witbier z […]