No i jest i obiecana rybka. O orce sporo się słyszało, może nie tak wiele co o sharku, który akurat faktycznie jest rybką, ale w sieci można trafić na całą masę pochlebnych informacji o tym CDA. Autor receptury – Tomasz Kopyra był niezadowolony z goryczki, ale hej! Nie samym chmielem przecież człowiek żyje i orka jest jednym z wielu doskonałych przykładów.
Ale do rzeczy – orka to Single hop Cascadian Dark Ale (lub błędnie black india pale ale) uwarzony w browarze Widawa. Buteleczka z ręcznie wypisaną datą na 30.07.2014, więc czasu na wypicie trochę pozostało. Nie wiem kiedy wydana, ale znając Tomka, data jest ściśle związana ze spadkiem jakości aromatów chmielowych, więc o to bym się nie martwił.
Butelka: 0,33
Ekstrakt: 16
Alkohol: 6,2
Słody: pale ale, monachijski, pszeniczny, pszeniczny czekoladowy, caramunich
Chmiel: Amarillo
Drożde: S-04
Temperatura podania: 12 stopni
No to jazda. Piana Wysoka, pęcherzyki średniej wielkości, opada dość szybko i zostaje stosunkowo długo na szkle. Kolor zdecydowanie czarny, tam gdzie światło daje radę się przebić powstają szkarłatne i brązowe refleksy.
W aromacie czuć kawę, słody palone i Amarillo – cytrusy w stronę słodkich grejpfrutów, lekka żywiczność i zdecydowanie jakaś forma słodyczy. W smaku zgodnie z zapachami, czuć cytrusy, czuć kawę, trochę czekolady i minimum przyjemnej karmelowości. Wysycenie bardzo delikatne, świetnie oddaje naturę tego piwa i podkręca pijalność. Piwo faktycznie jest treściwe, zacieranie raczej na słodko. Goryczka nie zalega, faktycznie mogłaby być wyższa ale jej poziom nie jest dla mnie w tym przypadku rażący (ani nawet nie jest wadą). Dość stoutowe, nawet momentami podobne do Bene Gesserit nieskromnie wtrącając (różnice są wyraźne, ale łatwo wskazać elementy wspólne).
Wyjątkowo pijalne, dość lekkie piwo. To nie jest idealny Cascadian Dark Ale – zbyt dużo w nim natury stouta, za mało natury IPY… ale za to jest to fenomalne piwo samo w sobie. Gdyby Twój kot kupował piwo, kupowałby Orkę.
Widzisz na sklepowej półce? Zdecydowanie bierz.
Ja wciąż czekam na jakieś piwo z Widawy, które zrobi na mnie wrażenie. Na ten moment pity Shark i Red Cloud trochę zawiodły.
Na ten moment bardzo fajny był lemur – powinieneś spróbować. Jeszcze dziś sprawdzę jak Rhino 😉