Co złego może się wydarzyć przy warzeniu piwa? Pewnie nic, to przecież cały dzień kontaktu z palnymi gazami, wysokimi temperaturami, szkłem, żrącą chemią, alkoholem, butlami ze sprężonym gazem i dźwiganie ciężarów. Prawdę powiedziawszy, przy tworzeniu od początku do końca swojego wyjątkowego, niekoniecznie złocistego trunku może wydarzyć się wiele mało przyjemnych sytuacji. Wielu piwowarów nie zachowuje wystarczającej ostrożności, a można w sieci trafić na liczne opisy zdarzeń, w których m.in. piwowar traci wzrok (czyszczenie kegów za pomocą chemii) albo czucie w lewej ręce (pękający w rękach gąsior).
Oparzenia termiczne
Chyba sprawa najbardziej oczywista – wielki garnek pełen wrzącej cieczy. Cieczy człowiek unika instynktownie, ale podobno ludziom zdarza się oprzeć o sam garnek, chwycić za krawędź przy mieszaniu i inne tego typu. Czytałem też o zapłonie odzieży przy zdejmowaniu gara z palnika, gdy użytkownik zapomniał skręcić kurka. Sama ciecz jest niebezpieczna przede wszystkim przy przelewaniu i przenoszeniu gara. Nogi można poparzyć rozlaną gorącą kawą, a co powiecie o gęstej, lepkiej wrzącej brzeczce w ilości kilkunastu litrów? To może zaboleć.
Pod tym względem większe ryzyko wiąże się z taboretami gazowymi w rękach laików. Źle podpięty przewód i mamy obok siebie w najlepszym przypadku miotacz ognia, natomiast w najgorszym – powoli zbierający się gaz.
Oparzenia chemiczne
Wodorotlenek sodu, czyli popularny kret tworzy widowiskowe rany, jego pary drażnią oczy, śluzówki i gryzą w płuca. Z syfem w fermentorach robi porządek, ale trzeba na niego mocno uważać. No i dobrze jest po wszystkim dezaktywować go traktując całość kwasem. Mamy też na poprawę humoru toksyczny ditlenek chloru. Najczęściej wszystko używane w zamkniętych pomieszczeniach bez zastosowaniem tych minimum środków bezpieczeństwa, jak gogle czy rękawice.
Ciśnienie
Jeżeli bawisz się w kegi, to butla z dwutlenkiem węgla, która stoi obok, w wyniku eksplozji bez większych trudności może urwać Ci nogi, jeżeli będziesz w bliskim sąsiedztwie. Poważnie. Taka eksplozja jest mało prawdopodobna, ale polecam dwa razy się zastanowić, przed rzucaniem butlą, bo nie chce Ci się jej donosić do wyznaczonego celu. No i niesławne „granaty”. Jeżeli nie wiesz ile sypnąć surowca do refermentacji, to skorzystaj z dostępnych w sieci kalkulatorów albo poradź się kogoś bardziej ogarniętego w tym temacie. Wybuchająca, zdobiona butelka może nas pokaleczyć.
Dzięki uprzejmości piwologa zamieszczam filmik, który nieco wyjaśnia problem granatów:
https://www.youtube.com/watch?v=0uHZMKIvLQs
Ciężary
Ja daję sobie rade z ogromnym garnkiem wypełnionym łuską i brzeczką po brzegi, ale jeżeli ty nie wiesz czy dasz radę, albo nie czujesz się na siłach, lepiej zawołaj kogoś do pomocy. Sam garnek może zrobić bubę, gorąca ciecz może poprawić. No i jeżeli zaryzykujesz, to możesz stracić masę czasu i pracy.
Alkohol
Wszystkie powyższe mogą się przytrafić na trzeźwo. Ciężko się nie oprzeć pokusie, kiedy gdzieś obok leży Twoje przepyszne dzieło a przed tobą jeszcze dobrych kilka godzin pracy. Z każdą wypitą butelką ciężej się skupić, ruchy stają się mniej precyzyjne a zmysły się przytępiają. Zanim sięgniesz po drugie piwo, popatrz na zdjęcia poparzeń, pękające gąsiory, źle podłączone butle z gazem. Może na dziś jednak Grodziskie? (:
Zostaw komentarz