No to szybki szpil, jak obiecałem, degustacje „lambików”. Na start popularne Mort Subite (rychła śmierć) – Gueuze. Mieszanka lambików z kilku lat, z tego co mi wiadomo, Mort jest dosładzany, czyli powinien być słodszy niż tradycyjne Gueuze.
Będzie smak stodoły i brudnych skarpet?
Więcej o lambikach możecie poczytać tu
Butelka: 0,25l,
Alkohol: 4,5%
Kolor jasnego bursztynu, bardzo mocne wysycenie, dosłownie widać jak gaz z niego ulatuje. Piana na ponad dwa palce, mieszana z przewagą tych większych bąbli. Opadła minimalnie a na ściankach utrzymywała się aż do samego końca.
W zapachu zdecydowanie kwaskowatość i słodycz, kojarzy mi się z jabłkowym cydrem, mam też bliskie skojarzenia z tanimi musującymi winami.
W smaku pierwsze co wyczułem to przyjemna, winno-jabłeczno-wiśniowa kwaskowatość. W smaku bardziej w stronę soków owocowych, niż do owoców w całości. Wyczuwam też śliwkę, czego nie udało mi się wcześniej wyniuchać. Po chwili kwaskowatość powszednieje i dokopujemy się do całkiem niezłej warstwy słodowości. Goryczka żadna, czyli zgodna ze stylem. Jeżeli jakaś tu jest, to jest perfekcyjnie przykryta bogatym bukietem aromatów wszelakich. No i faktycznie czuję tu te „nuty skórzane”. Nie mają jakiejś wielkiej mocy, a spodziewałem się, że ten posmak skóry będzie nam dosłownie walił po nozdrzach. Pamiętajmy jednak, że to dość popularne gueuze, więc może być mocno poskromione. Cóż, może następnym razem 😉
Bardzo orzeźwiające i o dziwo, bardzo pijalne piwo. Warto polecić wszystkim tym, którzy nie pili, a którzy twierdzą, że o piwie wiedzą już wszystko.
Zostaw komentarz