![]() |
etykietka |
Trochę spóźniona, bo piwo wypite już jakiś czas temu, ale korzystając z wczorajszej okrągłej liczby dziś specjalna degustacja, której publikacja czekała właśnie na jakąś odrobinkę lepszą okazję, bo piwo przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Oto Dead Metaphor z BrewDoga… Czyli… Szkocki Czekoladowy Stout na śniadanie(?)
Zanim przejdziemy do konkretów chciałbym spróbować wyjaśnić to nazewnictwo. Jeżeli walnę jakąś gafę, to przepraszam – nie jestem An|glistą i moja wiedza jest mocno ograniczona. Dead Metaphor (martwa metafora) to zabawne zjawisko językowe wynikające z ewolucji języków. Niektóre, niegdyś metafory z powodu częstego ich używania tak mocno wgryzły się w potoczną mowę, że znalazły w niej stałe miejsce i w rzeczywistości przestały być metaforami. Najprostszym i dość świeżym przykładem będzie Dzwoniący Telefon. Dzwonienie, to dźwięk zarezerwowany dla dzwonów i dzwonków. Czy w naszych smartfonach znajduje się jakaś dzwonnica? Dzwonki? Otóż nie, kiedyś w telefonach faktycznie znajdowały się dzwonki a mimo tego iż z upływem czasu dzwonki z telefonów znikły, w naszej mowie nadal funkcjonują. Co ciekawsze, późniejsze funkcje które zostały wprowadzone zaczęły z dzwonienia korzystać. W telefonach mamy dzwonki rozumiane jako ścieżki dźwiękowe, które zostaną odegrane przy nadchodzącym połączeniu. Przykładów można wynaleźć więcej no i co oczywiste, są one różne w zależności od języka, którym się posługujemy (chociaż telefony to fajny przykład, bo tak samo zjawisko wygląda w języku polskim jaki i angielskim)
No i tu mamy bajer, Martwą Metaforą jak przypuszczam jest tutaj ‘Breakfast’. Przypuszczalnie Stout nie jest tradycyjnym posiłkiem na śniadanie – skonsultuję tę informację z moim kuzynem mieszkającym od dobrych paru lat na tamtych ziemiach . Słowo jak słowo, ale pochodzenie ma właśnie metaforyczne. Słowo powstało od dwóch: Break (przerywać) + Fast (post). Mówimy tu o przerwaniu postu i jako post należy traktować głodówkę między wieczorem a porankiem. 😉
Do rzeczy:
Butelka: 0,3l
Alkohol: 6,4%
Chmiel: Magnum
Słody: Extra Pale, Wheat, Płatki Owsiane, Crystal, Dark Crystal, Carafa Brown i Black
Jako dodatków użyto Brazylijskiej Kawy i 100% kakao z Wenezueli – mają goście gest 😉
Warto zwrócić uwagę na tę dziwaczną etykietkę. Mi się podoba, choć pewnie bardziej ortodoksyjni piwomaniacy są niepocieszeni.
![]() |
‘Jet Black’ |
Kolor całkiem czarny, piana drobna, ponad jeden palec wysokości. Utrzymuje się średnio długo (efekt alkoholu) kolor piany zdecydowanie karmelowy.
W zapachu praliny, lekka czekolada albo kakao, wyczuwalna paloność i nuty czerwonego wina. Kawa chyba też jest, ale mogłem poddać się sugestii.
W smaku mocna paloność razem z nutami kawy gra pierwsze skrzypce, czekolada wyczuwalna, choć po zapachu liczyłem na więcej. Gorycz jest niezła (nie mocna, nie słaba, po prostu trafiona w dziesiątkę), dość zaskakująca jak na sweet stout i właśnie w niej łapię tę tytułową czekoladę, która całkiem dla mnie zlała się z chmielową goryczką. No i jest też ta oczekiwana stoutowa śliskość. Smaki długo utrzymują się w ustach i powoli zanikają, pozostawiając bardzo delikatny posmak czerwonego wina. Karmel też jest, ale to raczej oczywiste. Pijalność jest niezła, zwłaszcza jak na stouta. Walczę ze sobą, żeby się w nim nie zatopić i chyba tak właśnie ma być 😉
Kolejne z mojej strony piwo BrewDoga zaliczone. Kolejne trafione w dziesiątkę (:
To potwierdza też moją teorię – jeżeli wchodzisz do sklepu z piwem i nie wiesz co wziąć, to bierz BrewDoga.
p.s.
Do zdjęć zmodyfikowałem moje małe studio fotograficzne. Lepsze to, czy stare?
Zostaw komentarz