Pewien czas temu przekonałem się do szelek. Nie ma tu żadnej głębokiej filozofii – uważam po prostu, że pomimo swoich wad zdecydowanie są wygodniejsze i praktyczniejsze od pasków do spodni i z tego też powodu zachęcam wszystkich do zakupu i eksperymentu, bo niby mogę zachwalać szelki pod niebiosa, ale nie ma to jak sprawdzenie czegoś organoleptycznie. Tyle, że ja właściwie nie do końca o tym.
Przy świątecznym spacerze po Auchan zauważyłem stoisko z szelkami i jako świeży zwolennik tego rozwiązania musiałem przystanąć. Dlaczego piszę o tym na moim piwnym blogu? Ha!
Piwna grafika wystarczyła, bym chciał to posiadać – świetne uzupełnienie mojej ulubionej koszulki „Save the ales” – teraz także od tyłu będzie wiadomo, jakim sposobem uzupełniam płyny w organizmie.
Ku mojemu zdziwieniu genialność tego produktu wychodziła dużo dalej, niż za użyteczność szelek i czadowość kufla z piwem; klasycznie sprawdzam, czy przedmiot nie posiada żadnych uszkodzeń i uwaga:
Tak jest! To jest otwieracz – teraz średnio będę miał przy sobie dwa otwieracze – jeden firmowy z Weyermanna i drugi, który widzimy na obrazku powyżej.
Czy Twój pasek do spodni to potrafi?
Zostaw komentarz